Komentarz Expandera: Ameryka zaskoczyła...
08 czerwca 2008, 13:07
Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych
Wszystko
wskazuje, że ostatnia sesja tygodnia na naszym parkiecie przebiegnie w
pozytywnych nastrojach, a zawdzięczać to będziemy nieoczekiwanemu
przebiegowi sesji w Ameryce. W dużej części dzięki zwyżce cen paliw na
światowych giełdach, które podniosły mocno notowania koncernów
naftowych, doszło do blisko 2-proc. wzrostu S&P 500. Nie zmienił on
co prawda wiele obecnej sytuacji, bo indeks wciąż pozostaje poniżej
przełamanej wcześniej 2-miesięcznej linii trendu wzrostowego, ale
poprawił na pewno nastroje. Problem jednak w tym, że trudno jest
jednoznacznie wytłumaczyć ten przypływ optymizmu. Pojawiły się
korzystne dane o sprzedaży w największych sieciach handlowych, czy też
lepsze od spodziewanych dane o liczbie nowych bezrobotnych, ale rzadko
na ten rodzaj informacji inwestorzy tak mocno reagowali. Można
przypuszczać, że rolę odegrało tu też ignorowanie na trzech pierwszych
sesjach tego tygodnia lepszych od oczekiwanych wiadomości, ale w sumie
trzeba to wszystko traktować bardziej w kategoriach emocjonalnych
reakcji. Nie mogłoby dziwić, gdyby dzisiejsza sesja miała zupełnie
odmienny przebieg.
Ostateczny wynik sesji w USA przesłonił szereg istotnych wiadomości, jakie się wczoraj pojawiły. Na czoło wybijała się zapowiedź podwyżki stóp procentowych w strefie euro. To znacznie wzmocniło euro, co zaś stało się przyczynkiem do wzrostu cen surowców. Deklaracja szefa Europejskiego Banku Centralnego w sprawie przyszłej polityki pieniężnej nie była wczoraj jedyną informacją z tej sfery. Na podwyżki stóp procentowych zdecydowały się wczoraj dwa azjatyckie banki centralne ? Indonezji oraz Filipin. Może nie są to istotne rynki, ale te decyzje pokazują, że kwestie inflacji stają się coraz ważniejsze i tłumienie jej wzrostu poprzez podnoszenie kosztów pieniądza staje się poważnym wyzwaniem dla gospodarek na świecie. Giełdy na razie nie są w stanie wypracować wobec zmieniającej się w tym względzie sytuacji jednoznacznego stanowiska, ale nie ma wątpliwości, że wyższy koszt pieniądza to zła wiadomość dla giełd i gospodarek. Konieczność walki z inflacją sygnalizował też wczoraj szef brazylijskiego banku centralnego.
To tym bardziej uzasadniona obawa, że w Ameryce brak sygnałów przełamania kryzysu na rynku nieruchomości, a w Wielkiej Brytanii wszystko wskazuje na jego zaostrzenie. Potwierdziły to wczorajsze wiadomości. Odsetek osób nie spłacających kredytów hipotecznych w USA podniósł się do poziomów nie notowanych w ostatnich 30 latach. Aż ponad 18 proc. zobowiązań z grupy subprime nie jest regulowanych. Również w grupie prime zwiększa się liczba osób mających problemy. To przekłada się na rosnące ryzyko zajęć domów i w rezultacie zwiększa się presja na ceny domów.
W takich warunkach nie dziwią opinia Donalda Kohna, wiceszefa Fed, który przestrzegał wczoraj przed dalszymi stratami instytucji finansowych związanymi z odpisami na utratę wartości aktywów. Natomiast Jeffrey Lacker z oddziału Fed w Richmond mówił o tym, że pożyczanie pieniędzy firmom inwestycyjnym przez banki centralne może w przyszłości prowadzić do kolejnych kryzysów.
Dziś rynki skupią się na danych o liczbie nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych w USA, które powstały, a raczej ubyły, w maju. Szacunki mówią o spadku o 40 tys. Przy napiętej sytuacji na rynku obligacji, których rentowność wczoraj wyraźnie rosła na całym świecie, lepsze od oczekiwanych dane niekoniecznie muszą zostać dobrze odebrane. Dochodowość naszych 10-letnich papierów skarbowych na fali odwrotu od obligacji na świecie przekroczyła wczoraj pierwszy raz od listopada 2004 r. 6,5%. Spadek cen obligacji ogranicza możliwości kupna akcji przez OFE, bo w wyniku takiej sytuacji podnosi się udział akcji w ich portfelach.
6 VI 2008 r.
Katarzyna Siwek
Expander
Dodaj komentarz